wtorek, 2 grudnia 2008

Trzecia lekcja indywidualna

Dziś epokowe wydarzenie - pierwsza naklejka. Za zeszyt z buźkami. Emiś, jak tylko wszedł, zaczął się (cichutko) upominac o pochwalenie sie przed Nauczycielem buziami. No i pochwalił sie, sam pokazał mu zeszyt. I za to właśnie mógł sobie wybrać naklejkę. I okazało sie, ze nawet ta prosta i długo oczekiwana czynność jest stresująca, trzy czy cztery razy do niej podchodził i dopiero pod koniec lekcji się zdecydował. Ale dumny jest bardzo, po przyjściu zaraz tacie pokazał...

Na wyspie nie zgodził sie stanąć, ale generalnie można powiedzieć, że duzy postęp w stosunku do ostatniej lekcji, bo dzis cały czas wysiedział na miejscu, prawie się nie wił, przez większość czasu słuchał. Pożyczył nawet Nauczycielowi swojego misia. I zapowiedział, ze będzie z nim ćwiczył w domu.

Zapisalismy sie na warsztaty w lutym. To będzie maraton, mam nadzieję, że Emiś się w nim odnajdzie. Ale cały czas dopytuje, czy na lekcji będzie dużo dzieci, więc mam nadzieje, ze mu się spodoba. A następna lekcja z dużą liczbą dzieci już w piątek :-)

Mam nowy materiał do ćwiczeń, strasznie obfity (jak na to, co zapamiętałam z lekcji, czyli niewiele ;-) "Pada śnieg". Strrrasznie trudne ;-) No i musze rozplanować Emisiowi nowe ćwiczenia z zabieraniem misia (który chwilowo zaginął, więc moze innego pluszaczka)na ramieniu na spacer po domu .

Brak komentarzy: