sobota, 6 grudnia 2008

Trzeci tydzień - lekcja grupowa

Wczoraj, żeby Emisiowi oszczędzic koszmaru inaczej zorganizowalismy dzień i pojechał na lekcje prosto z przedszkola - tyle, że w przedszkolu na koniec zajęć była pokazowa lekcja rytmiki. Która okazała sie w przypadku Emisia wydarzeniem okropnie stresującym i nie do przejscia. Ogólnie rytmikę uwielbia. Sam z siebie w domu podspiewuje fragmenty piosenek z rytmiki, pokazuje, uczy siostre, jak chodzą słonie... Na lekcji pokazowej nagle nie zna żadnych piosenek, w zyciu nie słyszał i w ogóle NIE. Nienajlepsze preludium do lekcji grupowej, ale cóż.

A lekcja - wiekszość Emiś spędził w części zabawkowej, ale na początku dłuższą chwilę siedział ze mna w części, gdzie ćwiczyły dzieci, na propozycję przyniesienia swojej wyspy zareagował dośc entuzjastycznie, miałam wrażenie, że jest dośc dumny, że tez może swoja wyspę ustawic w rządku. Co wiecej, nawet dwa razy sam z siebie na niej stanął! (oczywiscie jak nikt go do tego nie zachęcał). Ciekawe, czy na lekcji indywidualnej tez się odważy (pewnie nie, bo wtedy ktos będzie patrzył ;-)

Potem w dalszej części lekcji już raczej tylko przychodził na moment, starannie dbając, żebym go nie zatrzymała na dłużej, ale chwilami nawet się zagapiał, co też Nauczyciele i dzieci robią. Lekcje grupowe najwyraźniej bardzo mu sie podobają :-)

A w czasie ćwiczeń w domu mamy nowe elementy - Emis zabiera na spacer na ramieniu małego pluszowego prosiaczka i mówi mu - "finka pać, tu tół, tu kotek, tu pamy tititi" [świnka patrz- tu stół, tu kotek, tu panowie rozmawiają (w TV)]. Zabieranie prosiaczka na spacer jest póki co przedmiotem dumy i całkiem nieźle mu idzie. Chyba w następnej kolejności wprowadzimy jakiegoś innego pluszaczka, bo prosiaczek tak swietnie sie trzyma na ramieniu, że właściwie noszenie go nie jest wyzwaniem. Potem spróbujemy też noszenia na głowie, co juz bedzie trudne.
W tym tygodniu oprócz ukłonów wprowadziłam stanie na wyspie w (względnym) bezruchu - bo Emisisowi juz się zautomatyzowała sekwencja wchodze na wyspę - wyrównuje stopy - ukłon - zejście, a w sumie nie o to chodzi, to ćwiczenie na razie Emisia całkiem bawi. No i dzis dodałam pozycje "do grania" (z odstawiona nogą). Też się podobało, nawet raz w połączeniu ze staniem w bezruchu w obu pozycjach wyszło ok. Od jutra będziemy ćwiczyć już w obu pozycjach na zmianę. Aż strach pomysleć, ile takich drobnych, drobniuteńkich elementów składa się na zagranie choćby pierwszej nuty. Chyba wolę o tym jednak nie myśleć.

A ja piłuję pracowicie "Kurki" i "Pada śnieg" i tak bym już chciała mieć jeszcze co innego do grania, bo w kółko jedno albo drugie... Niestety w ostatnich dniach mam bardzo mało czasu na ćwiczenia. Dzisiaj trochę pograłam, ale w poprzednich prau dniach tylko symbolicznie niestety - tyle, żeby Emiś miał sesję ćwiczeniową.

Brak komentarzy: