poniedziałek, 23 lutego 2009

Lekcja jedenasta {wzdech}

Mamy niż. Zdecydowanie. Emis juz od jakiego czasu jest w fazie, która zdezydowanie untrudnia, a najczęściej wręcz uniemozliwia porozumienie. Ja owszem, czytam te różne książki, w których piszą, że 3,5 roku to trudny wiek kolejnego buntu, oporu, niestworzonych wymagań, rządzenia całym światem itp. Tylko nie rozumiem zupełnie, dlaczego wiekszość dzieci, jakie znam przejawia niektóe z tych cech, w niezbyt dużym natężeniu, a ja musze na własnej skórze doświadczać pełnego wachlarza możliwości...

Emiś, mimo kilku prób i podstepów Nauczyciela na lekcji po prostu współpracować nie chciał, nawet na poziomie "stań na wyspie". Nie był to ostry protest, nie, on po prostu miał własne pomysły na zajęcia... Po jakims czasie Nauczyciel dał za wygraną, bop szans na cokolwiek jakoś widać nie było, i grałam ja. Po tych paru lekcjach przerwy widac było, że Emisiowi to nie w smak, ale nie na tyle, żeby jednak się zaangażować, wolał się ograniczyć do przeszkadzani nam (choć muszę przyznać nie jakiegoś dramatycznego, spodziewalam się gorszych scen).

No a ja zmierzyłam sie z "Małgosią", ale trudna jest. A może ja też mam niż...

Brak komentarzy: