środa, 7 stycznia 2009

Szósta lekcja indywidualna

Emiś, po nagłej zmianie frontu napalony na zdobycie małych skrzypiec na lekcje podążał wyjątkowo chętnie. Jendakowoż, nastąpiły pewne niekorzystne okoliczności. Mianowice, gdy dotarlismy do szkoły, okazało się, ze jest tez inna dziewczynka, która takze przyszła na lekcję, przełożona z kiedys tam. I najpierw musieliśmy troche poczekać. Posiedzieliśmy na lekcji tej dziewczynki (Emis pierwszy raz widział lekcję inego dziecka). Niby specjalnie to naszej lekcji nie zaburzyło, ale w przypadku Emisia niestety każde odstępstwo od planu może się okazać kluczowe. Owszem, od początku deklarował, że chce małe skrzypce. No i wróciliśmy do punktu zero, tzn. "dostaniesz skrzypce, jak staniesz na wyspie". I tu niestety druga niekorzystna okoliczność, mianowice zapomnieliśmy pechowo naszej wyspy-kotka i Emiś miał stanąć na obcej nieoswojonej biedronce. I to okazało się nie do przejścia.

Po pierwsze, widziałam, że od razu sie napiął, bo pewnie odpomniały mu sie te pierwsze lekcje i częściowo włączył opracowany juz schemat postępowania (tzn. nogi w górze itp.). A po drugie, obca biedronka była zbyt obca. Najgorsze jest jednak, ze w końcu sie odważył na tej biedronce stanąć. Najgorsze, ponieważ było to dosłownie w ostatniej minucie lekcji i po prostu nie było juz czasu, żeby spotkała go za to nagroda w postaci skrzypiec. Byłam przekonana, ze nastąpi coś w rodzaju małego trzęsienia ziemi z powodu rozczarowania, tym większego, że ta biedronka to była trudna przeszkoda. ALe jakoś nie nastapiło. Tzn. był rozczarowany, ale jednocześnie chyba jakoś nie bardzoe wierzył, że te skrzypce faktycznie może dostać. Albo sobie to nie do końca wyobrażał... W każdym razie w histerię nie wpadł, natomiast nie mam pojęcia, jak to wpłynie na jego stosunek do skrzypiec nastepnym razem, i na skłonność do stawania na jakiejkolwiek wyspie (kotka oczywiscie następnym razem przywiążę chyba do ucha, żeby nie zapomnieć). W końcu deklaracja chęci otrzymania skrzypiec moze byc ulotna jak wiosenny zefirek i szczerze mówiąc obawiam sie, że tak bedzie, tzn. że stwierdzi, że skoro on sie starał i nie dostał, to nastepnym razem nie będzie sie starał. A moje próby skłonienia go do szybszego decydowania sie jakoś nie odnosza spektakularnych efektów (czytaj - nie odnoszą żadnych). Regularnie zdarza się, że decyduje się na coś, ale za późno...

Brak komentarzy: