sobota, 17 stycznia 2009

Koncert kolędowy

Dziś byliśmy na koncercie kolędowym w naszej Szkole Suzuki. Wybraliśmy się całą rodziną. Były dwie "tury", poranna i południowa, my bylismy na tej wcześniejszej (trochę szkoda, bo grało na niej mniej dzieci, a w dodatku później była większa rozmaitość poziomów zaawansowania, bo dwie osoby zaliczały zeszyt szósty - ale po południu mieliśmy gości i innej możliwości niz wczesniejsza pora nie było).

Atmosfera bardzo miła i luźna :-) Jedna dziewczyna zaliczała zeszyt I, pozostałych kilkoro dzieci grało utwory głównie z I zeszytu, jedna mała dziewczynka "mama mówi stop stop" na poziomie niezwykle początkującym :-) - ona najbardziej podobała sie Emisiowi i nawet bił jej brawo, czego innym poskąpił. Adelcia biła brawo wszystkim niezwykle entuzjastycznie, każdy chciałby mieć taką publiczność. Po "części oficjalnej" był czas na rozmaite popisy, więc Adelcia popisała się, jak pięknie umie sie kłaniać ;-) Właściwie miał sie popisać Emiś, ale nie chciał... W końcu, po chyba trzecim ukłonie Adelci jednak się zdecydował, zepchnął ją z wyspy i się dla porządku niedbale skłonił, żeby nie było, że się tak od razu będzie jakoś specjalnie starał ;-) Adelcia za to starała się bardzo i całkowicie obiektywnie wypadła najlepiej z wszystkich wykonawców na tym koncercie :-)))

Emiś zapowiedział już, ze znów chce przyjechać na koncert, żeby jeść cukierki. No cóż, są różne powody, dla których lubi sie koncerty...

Skutkiem ubocznym koncertu jest prześladujący nas i nieustannie się włączający gdzieś w tle menuecik.

A, jest jeszcze drugi skutek uboczny - Emis pierwszy raz sam z siebie rozpoznał na płycie "mama mówi stop stop"! Bo "słonia" to juz rozpoznaje rutynowo.

Brak komentarzy: