wtorek, 25 listopada 2008

Dzień siódmy - druga lekcja indywidualna

Ufff. Uffff. Uffffff. Zakończyliśmy pierwszy tydzień. Emis nie przestaje mnie zaskakiwać. Zrobilismy wyspę, w ksztacie zielonego kota, Emiś zachwycony i dumny. Planuje, jak to pokaże ją panu, a pan będzie "ohoho!", czyli się dziwił i zachwycał. Ale cóż, jak przychodzi co do czego, czyli trzeba wejśc na lekcje, to juz zaczynają sie schody. Nie chce wejść do sali (i tu nie wiem, czy nie popełniliśmy błędu, bo pozwolilismy mu zostac na zewnątrz nie zamykając drzwi, co w sumie na dłuższą metę nie motywuje go do zostawania w sali. Pojawiał sie i znikał. Na samym początku lekcji przez pare chwil sie zaangazował, sam wyjął wyspe z torby i pokazał panu. Ale na tym się skończyło, juz na propozycję stanięcia na wyspie był opór. Naklejkę owszem, chciałby. ALe nie tak bardzo, zeby stanąć na wyspie. Skończyło sie na tym, ze Emis zapowiedział, że będzie stawał w domu i że w domu chce naklejke...

Ja wiem, że Emis strasznie sie przejmuje sytuacjami publicznymi, a juz zwlaszcza, gdy ma sie czyms wykazac. Ale tu stopien jego oporu i towarzyszacy temu stres mnie az zaskakuje - bo Nauczyciel jest dla niego naprawde bardzo mily i zupelnie nie wywiera presji. Zresztą po i przed lekcja bez oporów go zaczepia i zagaduje. Zaskakuje mnie też, jakie rzeczy Emis uważa za zbyt trudne w takich warunkach, bo naprawde juz niełatwo mi sobie wyobrazić cos prostszego i bardziej znajomego (w końcu ukłony cwiczyliśmy cały tydzień codziennie). Mam nadzieje, że uda mi sie jakos wycwiczyc Emisia w tym stawaniu na wyspie na tyle, ze nie bedzie sie tym stresowal u "pama". Moze do logopedy też wezme wyspę? (z logopedką Emis współpracuje wspaniale i lubi się przed nią popisywać). Nauczyciel dziś obiecał Emisiowi, ze jak będzie umiał stanąć na wyspie, to dostanie "skrzypce" (taki model ćwiczebny z pianki). Ta perspektywa dość go podnieciła. Moze jestem zbyt niecierpliwa, ale juz bym chciała, zeby jakos zaczal wspolpracowac, zamiast sie w dzikich wygibasach przewalac po fotelu, nogami do góry... aż mi go żal, bo widze, jaki to dla niego stres, dzis w samochodzie po lekcji zasnął jak kamień, dobudzic go pod domem nie mogłam.

A ja dostałam nowe zadania do ćwiczenia. Z palcami lewej reki . No i będe dalej próbować nadążyc za płytą na pustej strunie, bo z palcami to wiem, że nie mam najmniejszych szans.

Załozymy tez zeszyt z ćwiczeniami i naklejkami w nagrodę. To sie Emisiowi z pewnością spodoba.

Brak komentarzy: